f_masa
Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 2:36, 07 Mar 2009 Temat postu: Laser po 2 latach - konkluzje... |
|
|
Witam
Przeglądam forum i tak sobie myślę, że napiszę coś o moim zabiegu jaki miałem 2 lata temu. Z dermatologami i urologami przechodziłem to samo co reszta forumowiczów. Wreszcie dostałem namiar na CTL we Wrocławiu. Pojechałem, pani się lekko zdziwiła, że chcę te chujostwa wycinać. W prawdzie nie było tego dużo, więc mówię do niej „to niech pani wypali dwa największe”, a wieszcie mi były jebitne (z 3x3mm). Za dwa miejsca zabuliłem wówczas 200zł (maj 2007). Maści sobie nie przypominam żebym brał. Po miesiącu widoczne były tylko lekkie blizny. Oczywiście zostały jeszcze inne, ale takie białe podskórne i z nimi dałem sobie spokój. Najgorsze były te dwa, które przypominały małe „wulkaniki”.
Teraz pytanie, czy w miejscu blizny wróciły te jebane skurwysynki (bo inaczej tego nie mogę nazwać)? Tak, ale nie takie wielkie jak poprzednio, dokładnie są 5 może 6 razy mniejsze, a w dodatku płaskie, białawe, podskórne (a raczej pod blizną). Dodam, że laser wyżarł to hujstwo do samego mięsa, przez jakiś rok po zabiegu miałem tylko zajebistą bliznę (w pozytywnym znaczeniu, czytaj Ale wam dojebałem), jednak w ciągu ostatniego roku na bliznie (malutkiej, bo z czasem znika) pojawili się nowi wrogowie. Jednak jak pisałem wcześniej, prawie nie widoczne małe pchełki - tak więc warto.
Wniosek, laser polecam tylko na większe wykwity, patrząc na to z perspektywy dwóch lat – nie żałuję, fakt mam dwie małe blizny, ale prawie nie widoczne, a te hujki, które pojawiły się po zabiegu są o wiele mniejsze niż ich poprzednicy.
Konkludując, tak sobie myślę, że może by poszukać jakiejś kliniki która wykonuje zabiegi CO2 i wytłuc to chujstwo do końca…
Post został pochwalony 0 razy
|
|